Krem BB marki Miya od dawna był na mojej liście zakupów! Jeśli tak jak ja lubicie lekki makijaż na co dzień to zapraszam Was do lektury. Opowiem Wam dziś czym zasłużył sobie wspomniany kosmetyk na moją pochwałę!
Mój makijaż
Testowałam już sporo tzw. naturalnych kosmetyków do makijażu z różnym zadowoleniem (o wielu pisałam tutaj na blogu). Od jakiegoś czasu w codziennym makijażu bardzo zależy mi na lekkości i efekcie GLOW! Po kilkunastu latach „tapetowania” cery, która właściwie była bez skazy, poszłam po rozum do głowy i rozpoczęłam poszukiwania lekkich kosmetyków do makijażu. Bardzo lubię mineralne, sypkie podkłady, jednak bogata mimika mojej twarzy sprawia, że wiele z tych produktów osadza się po prostu w zmarszczkach! Raczej zależy mi na ich niwelowaniu, aniżeli optycznym pogłębianiu!
Miya krem BB
Jak zawsze zrecenzuję produkt skupiając się na kilku ważnych dla mnie właściwościach:
KONSYSTENCJA – Miya bardzo ładnie rozprowadza się na skórze! Ma konsystencję lekkiego kremu, dlatego Wasze dłonie w zupełności wystarczą do jej aplikacji. To przede wszystkim krem z pigmentem, a nie podkład!
KRYCIE – bardzo dobrze wyrównuje delikatne zaczerwienia na skórze ujednolicając kolor skóry. Możecie stopniować krycie nakładając kolejną warstwę produktu. Dobrze tuszuje drobne niedoskonałości, nie uzyskacie jednak efektu głębokiego krycia! To nie ta grupa produktów do makijażu. Miya łączy w sobie elementy lekkiego, nawilżająco-odżywczego kremu z delikatnym efektem krycia. Skóra nie jest absolutnie obciążona, nie mam poczucia noszenia „maski” na twarzy.
ROZŚWIETLENIE – bardzo lubię efekt lekkiego GLOW na skórze. Dzięki niemu moja skóra wygląda na bardziej wypoczętą i świeżą, ale też nawilżoną! Taki efekt zapewnia mi krem BB Miya! Co więcej, nie zbiera się w zmarszczkach, a taką cechę bardzo trudno jest mi znaleźć w kosmetykach do makijażu.
OCHRONA – zawiera SPF 30 chroniąc skórę przed negatywnym działaniem UV! Ale uwaga… nie jest wodoodporny.
PIELĘGNACJA – możecie stosować krem solo, ponieważ bogaty jest w wiele substancji pielęgnacyjnych. Ja nakładam raczej na krem na dzień, ponieważ stosuję kurację niwelującą przebarwienia. W przeciwnym razie, ten kosmetyk w zupełności na dzień by wystarczył. Krem wbrew moim obawom nie spowodował u mnie powstania niedoskonałości.
DWA małe ALE...
Po pierwsze, jeśli nakładacie produkt pod oko, to warto tę strefę przypudrować. Krem nie jest tłusty, jednak pozostawia delikatnie lepką warstwę (niewyczuwalną podczas noszenia na twarzy), przez co po kilku godzinach można zauważyć delikatnie odbicie tuszu.
Po drugie, krem w kontakcie z wodą, bardzo łatwo zetrzeć ze skóry. To nie jest kosmetyk wodoodporny, więc w sumie nie do końca można mieć mu to za złe, tym bardziej, że mimowolnie dotykając twarzy nie odbija się na dłoni.
Miya krem BB, tak czy nie?
Tak, jeśli lubicie lekki makijaż i pielęgnację w jednym oraz subtelny efekt glow.
Nie, jeśli Wasza cera jest tłusta. Producent rekomenduje produkt do każdego typu cery. Moim zdaniem cery tłuste raczej „nie dogadają się” z tym produktem. Efekt glow jaki zapewnia krem BB jest bardzo lekki i suptelny, jednak przy cerach przetłuszczających się, może wyglądać to niezdrowo.
Bardzo jestem ciekawa w jakim stopniu krem będzie utrzymywał się na skórze zimą, kiedy okrywamy się szalami i nosimy czapki. Latem sprawdził się fenomenalnie! Naprawdę jestem zadowolona! Jeśli więc tak jak ja lubicie lekkość w makijażu to szczerze polecam.
Artykuł nie jest sponsorowany. Przedstawia moje indywidualne i subiektywne spostrzeżenia po stosowaniu kremu.